sobota, 12 lipca 2014

Ludobójstwo

Mawia się, że historia jest nauczycielką życia.
Gdyby tak było, zmierzalibyśmy do doskonałości i szczęśliwości.
Mawia się także, że wszystko już było, że co najwyżej – powraca. Jakby to była prawda,
to historia w końcu stałaby się nauczycielką życia.

Świat nam współczesny nie jest (ani nie był) ani doskonały, ani szczęśliwy.
I mimo że dwa pierwsze zdania wydają się być przekonujące, to nie są prawdziwe. Choć pewne analogie są uderzające, to zawsze towarzyszą im różne okoliczności. Okoliczności, które zmieniają wszystko - to samo zło (jak i dobro) miewa się po raz wtóry dobrze, miewa się w ogóle, bo określone wydarzenia pozwalają mu zaistnieć i nadają mu inny kontekst.

Historia ludzkości, oprócz okoliczności, to także historia polityki. Spierania się. Kompromisów. Kłamstw. Czarne bywa białe, białe – czarne. Są jeszcze białe plamy. Oczywiście i szarości.

W sprawach fundamentalnych białe powinno być jednak białe, czarne zaś czarne. W tle dopuszczalne są szarości. A nawet - konieczne.

***

11 lipca jest symboliczną datą upamiętniania rzezi wołyńskiej – planowego mordu dokonanego na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów w czasie II Wojny Światowej.

Od kwietnia 1943 r. prześladowania Polaków na Wołyniu nabierały charakteru masowej czystki, która miała na celu fizyczne usunięcie mniejszości polskiej zamieszkującej ten obszar.

Niemniej to 11 lipca 1943 r. (tzw. krwawa niedziela) zapoczątkowana została tragedia. 

Wówczas rozpoczęła się zmasowana i zsynchronizowana akcja mordu Polaków zamieszkujących Wołyń. Około 150 wsi zostało jednocześnie zaatakowanych. Polacy byli mordowani w bestialski sposób, nie tylko przy użyciu broni palnej, ale także siekier czy łopat. Płonęli żywcem w kościołach. Wiele skupisk ludzkich przestało po prostu istnieć, dziś próżno szukać po nich śladów. Ludność polska uciekała do większych zbiorowisk, organizując ośrodki samoobrony. Tylko tam mogła przetrwać.

Szacuje się, że wskutek rzezi zostało wymordowanych około 60 tys. – Polaków są też szacunki wyższe – sięgające 100 tys.

***

Rzeź wołyńska z różnych powodów umknęła pamięci Europy. Czy gdyby tak się nie stało, czy była by siła, która powstrzymałaby np. wydarzenia bałkańskie z lat dziewięćdziesiątych? Lub czy tłumiłaby krwawe zapędy Irlandzkiej Armii Republikańskiej? Czy dałaby decydentom do myślenia? Powód do opamiętania?

Pesymistycznie myślę, że raczej nie.

Choć każda tego typu pamięć, każde tego typu wydarzenie – ukazujące przecież tragedię ludzkości – powinno być w pamięci. Z pełnym zrozumieniem (chęcią zrozumienia), co i dlaczego zaszło. Być może w minimalnym stopniu miałoby to przełożenie na przyszłe wydarzenia. Może świat stałby się jedynie nieco mniej tragiczny, ewentualnie – trochę lepszy. 

Przede wszystkim ta pamięć dotykałoby spraw fundamentalnych, gdzie, jak wspominałem - białe powinno być jednak białe, czarne zaś czarne. Pewnych kwestii nie można wyrzucać z pamięci.

Nie oczekuję od Europy, że będzie pamiętać. Nie spodziewam się, by Ukraina z własnej inicjatywy chciała pamiętać. Spodziewałbym się jednak, że nam nie umknie to z pomięci, że w polskich mediach w odpowiednim czasie gdziekolwiek znajdę chociażby wzmiankę o 71. rocznicy rzezi wołyńskiej.
Że ktoś wykaże przyzwoitość w tych dniach dla tych pomordowanych dziesiątków tysięcy Polaków, dla ich rodzin, dla tych, co jeszcze żyją i pamiętają.

Że ktoś przypomni, co się wydarzyło. Poszuka przyczyn. Także po naszej stronie. 
Pokaże w końcu, w czasach potencjalnych nacjonalizmów, do czego te nacjonalizmy prowadzić mogą. 




Ludobójstwo









Łukasz Orzechowski


0 komentarze :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...