czwartek, 31 lipca 2014

ZUS jego mać!


Nie tak dawno pojawił się w prasie artykuł - dajmy na to – o panie Zbyszku.

Pan Zbyszek dotychczas był rencistą.

Był, ponieważ ZUS w ramach weryfikacji przyznawanych świadczeń stwierdził, że mimo zdiagnozowanej u niego nieuleczalnej choroby jest jednak zdolny do pracy – że nie jest ona przeciwwskazaniem do podjęcia zatrudnienia.

Chory złożył odwołanie od tej decyzji w Sądzie Okręgowym w Łodzi. 
Postanowił, że w przypadku negatywnego rozstrzygnięcia sprawy popełni na sali rozpraw samobójstwo. 
Sędzina ogłosiła, że renta panu Zbyszkowi się nie należy.

Ten tuż po werdykcie wyjął przygotowaną wcześniej pętlę, przewiesił ją na klamce na oknie i zawisł.


Obecni tam ludzie odratowali człowieka.

***

ZUS odbierając rentę podważył w tym przypadku sam siebie i swoje wcześniejsze decyzje.
Może to dziwić, że nieuleczalna choroba, na której podstawie wcześniej przydzielił świadczenie, złagodniała. Zmieniła status. Może cudownie odpuściła?


Ta sytuacja niestety nie jest odosobniona – co prawda o wieszaniu w miejscu rozpraw wcześniej nikt nie słyszał, jednak o dramatach ludzi pozbawionych rent chorobowych, gdy te im się należały, już tak. 

Zakład Ubezpieczeń Społecznych od dłuższego czasu w ramach oszczędności środków finansowych weryfikuje przyznawane świadczenia, by wyszukać oszustów, łapówkarzy, symulantów.

Szukając jednak naciągaczy wysoko stawia poprzeczkę – trzeba być naprawdę bardzo chorym, by zaznać łaski ZUS-u.

***

Jeden taki przypadek potwierdzający tę smutną tendencję znam z najbliższego otoczenia.
Powiedzmy, że dotyczy on pana Waldka.

Pan Waldek jest po czterdziestce. Pracownik fizyczny.
Od dziewiętnastego roku życia pracował bez przerwy. Na budowach. Wózkach widłowych. Przy maszynach w ruchu wszelkich. Produkcja. Remonty. Wszystko.


Z czasem przyszły pewne dolegliwości – częściowa obustronna głuchota od maszyn wimowskich, problemy z utrzymaniem równowagi, - uraz kręgosłupa po nieszczęśliwym upadku (pęknięcie kręgu), padaczka, zaburzenia osobowości – niestety po alko – wreszcie typowe w tym wieku – ciśnienie niemałe. Wszystkiego po trochu. Zaowocowało to przyznaniem mu orzeczenia o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności. 

Pan Waldek póki mógł,  to pracował. Jednak ww. schorzenia nie odpuszczały – sprowadzały go z czasem do parteru. Przy maszynach już nie wystał, na wózkach nie pojeździł, pokopać – nie pokopał. W końcu panu Waldkowi się pogorszyło na tyle, że i z myśleniem i kojarzeniem było gorzej. Wreszcie - wyglądał, jak 1000 nieszczęść – paraliżujące bóle kręgosłupa co raz częściej przykuwały go do łóżka, nieraz nie był w stanie nigdzie się ruszyć.

Lekarze pokierowali go na komisję ZUS-owską.
Rzeczona komisja przyznała trzyletnią rentę. Zaleciła dalsze leczenie oraz rehabilitację.

Pan Waldek odetchnął.

***

Po pół roku ZUS w ramach weryfikacji ponownie zawezwał chorego na komisję. Tym razem lekarze orzecznicy stwierdzili, że jest zdrowy i nadaje się do pracy. 


Renta została wstrzymana. 


Pan Waldek się odwołał do Sądu. Tego samego, gdzie pan Zbyszek wieszał się nieskutecznie na okiennej klamce.
Postępowanie sądowe oddaliło odwołanie.
W podsumowaniu sentencji wyroku sędzina stwierdziła, że:

"wnioskodawca nie może jedynie wykonywać prac wysokości, przy maszynach w ruchu ciągłym, przy środkach żrących i parzących, w wykopach, nie może prowadzić pojazdów mechanicznych. Może natomiast wykonywać prace na innych stanowiskach zgodnych z posiadanym poziomem kwalifikacji zawodowych"

Tak się złożyło, że w pierwszej części wymieniono niemalże wszystko to, co pan Waldek dotychczas robił. Mimo, że wolno myśli - nie wytrzymał. Wstał, stwierdził rozżalony, że pracował cale życie nie po to, by tak go teraz traktowano i zapytał, co w opinii sądu ma robić.

Sędzina ze spokojem odpowiedziała, że może przecież poszukać pracy biurowej.

Poprosił zatem, by przywrócono mu na papierze - formalnie wszelkie inne możliwości podjęcia pracy.

***

W myśl przepisów niezdolna do pracy jest osoba, która całkowicie lub częściowo utraciła zdolność do pracy zarobkowej z powodu naruszenia sprawności organizmu i nie rokuje odzyskania zdolności do pracy po przekwalifikowaniu. Ocena, czy ubezpieczony jest niezdolny do pracy, powinna - poza aspektem medycznym - uwzględniać także obiektywną możliwość podjęcia przez niego dotychczasowego lub innego zatrudnienia, zgodnie z poziomem kwalifikacji, wykształcenia, wieku i predyspozycji.

W przypadku pana Waldka - obiektywnie rzecz biorąc – dotychczasowe formy zatrudnienia są poza zasięgiem. Zaś rzeczona przez sędzinę praca biurowa niezgodna jest z poziomem kwalifikacji, wykształcenia i predyspozycji. To, co powiedziała - to gorzki żart.


Prócz tego – to esencja cynizmu.

W ramach oszczędności i weryfikacji renta przepadła. Może wzbogaciła fundusz utrzymania strony internetowej ZUS-u za 18 000 000 zł (słownie: osiemnaście milionów złotych)?

Pan Waldek rozglądał się za pracą. Sprawdził Zakłady pracy chronionej. Nic. Brak miejsc. Lub maszyny w ruchu. Lub padaczka. Głuchota. Kręgosłup. Lub inne.


Po roku od tych wydarzeń stan zdrowia pana Waldka wskutek zaniedbania znacznie się pogorszył i obecnie mniej rokuje na poprawę, niż 12 miesięcy temu. Z pewnością jest dalej od odzyskania zdolności do pracy, niż wtedy, gdy nad jego zdolnością debatowano. 

***

Decyzja pana Zbyszka nie była wyłącznie rozpaczliwym gestem. W pewnym sensie – była skrótem myślowym, zwizualizowaniem tego, co czynią wyroki sądowe (mam nadzieję, że nie wszystkie) rozstrzygające sprawy rentowe. Istotą tego, co w oczy zagląda panu Waldkowi - bezradności.

Rzecznik Sądu Okręgowego - Ewa Chałubińska powiedziała, że sędziowie nie są przygotowani na tak desperackie zachowanie ludzi. Dotychczas szkolili się, jak radzić sobie z agresją oskarżonych, pozwanych czy powodów kierowanych wobec nich. Teraz zapowiadane są szkolenia, jak reagować i w takich przypadkach.

Proponowałbym szkolenia z natury sumienia (może jakaś klauzula?). Przyzwoitości. A jeśli te zagadnienia przepadną, to sugeruję w przyszłości humanitarnie - przynajmniej - nie przeszkadzać. 





Na marginesie:

Dziś minął termin składania deklaracji ZUS/OFE.
Wybór ten jest jednym z tych, który jest, bo jest – mimo że nic on specjalnie nie wnosi, niczego nie zmienia. 

Trudno o coś bardziej cynicznego, niż ZUS i stawianie go w jakimkolwiek wyborze.
Prognozowane emerytury będą żałosne. Można się też spodziewać, że przy starzejącym się masowo społeczeństwie ZUS zostanie jeszcze obciążony większą liczbą nie tylko emerytów, ale i rencistów. 

Aż strach pomyśleć, jak wówczas wysoko będzie umieszczona poprzeczka przyznawania świadczeń chorobowych. 
















Łukasz Orzechowski


0 komentarze :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...