poniedziałek, 15 września 2014

Statystyka, głupcze!

Kiedyś taką historię słyszałem, wspominającą stare czasy, od miłej pani z pracy.

Wspominki dotyczyły spisów inwentaryzacyjnych prowadzonych w czasach PRL-u w jednej z podłódzkich wsi. Pan spisujący liczbę inwentarza w każdym gospodarstwie miał manierę zaokrąglać ją do okrągłych wartości. I tak np. z 8 kurek na papierze było już ich 10, z 4 krówek już 5 itd.
Statystyki, na pohybel wiadomo komu, szły w górę.


***

W ostatni piątek ogłoszono wyniki poprawkowych egzaminów maturalnych
.

Wcześniejsze - wiosenne - nie napawały optymizmem. Maturę w maju i czerwcu zdało zaledwie 71% maturzystów. Niepokoiły zwłaszcza rezultaty egzaminu z matematyki, gdzie 1/4 zdających nie uzyskała zaliczających 30 procent.

Statystyki siadły. Powierzchownie szukano winnych. Nauczyciele. Rocznik. Aura. O reformie szkolnictwa, czy programie nauczania niewielu jednak wspominało

Matematyka, tegoroczna zmora, w porównaniu z majowymi zmaganiami w sierpniu poszła lepiej. Uczniowie przysiedli do nauki. Szczęśliwie też - poprawkowe zestawy egzaminacyjne - w porównaniu z ich majowymi odpowiednikami - okazały się być po prostu łatwiejsze.

W systemie, gdzie przy rekrutacji na studia liczy się ilość zdobytych punktów maturalnych okazało się, że korzystniej było zdać egzamin w drugim terminie i uzyskać więcej punktów, niż w pierwszym zaliczyć test, ale z słabszymi wynikami. W perspektywie poprawkowe świadectwo może być mocniejsze.

Ministerstwo Edukacji Narodowej po czerwcowej sytuacji chciało wyjść z twarzą, poprawić wrażenie i statystyki. Puszczając w obieg nieco lżejsze zestawy poprawiło je, choć - jak się okazuje - tylko nieznacznie. Udzieliło też przy tym tegorocznym (a być może także i przyszłym) maturzystom gorzką lekcję cwaniactwa.

Ostatecznie maturę w 2014 r. uzyskało 82% absolwentów. To najsłabszy wynik od 2005 r.

***

Z początku zdumiony byłem. Dziwiły mnie czerwcowe wypowiedzi Ministerstwa, które wskazywały, jak powierzchowne były analizy wyników maturalnych oraz proste sposoby szukania przyczyn klęski. Zaskoczyły mnie także łatwiejsze sierpniowe zestawy z matematyki.

***

Paradygmat mówi - że złe statystyki są złe, a dobre są dobre. W związku z tym należy się starać, by zawsze były dobre. Sposób ich poprawienia i interpretowania - jak pokazuje praktyka - jest kwestią drugorzędną. A liczyć, mierzyć, przesuwać, rachować, kombinować, by uzyskać zadowalające wyniki, można w przeróżny sposób.

W tym roku mieliśmy tego wymierny przykład przyglądając się, jak rząd unika przekroczenia progu 55% zadłużenia publicznego ot tak przesuwając środki zgromadzone w Otwartych Funduszach Emerytalnych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Nieco mniej spektakularny zabieg zastosowano pod koniec ubiegłego roku przy zmianie wysokości kwoty stanowiącej o kradzieży. I tak próg z 250 zł przesunięto do 400 zł - dopiero kradzież powyżej tej sumy traktowana jest jako przestępstwo. Statystycznie liczba przestępstw spada. Ostatnio zaś pojawiają się statystyczne wyliczenia na temat szarej strefy i potencjalnego jej wpływu na wzrost polskiego PKB. Coś się szykuje?

***

Mimo, że coraz trudniej w to uwierzyć, to matura jest egzaminem dojrzałości, ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami.

Ponownie niedowierzając, muszę się z tym z godzić.

Bo przecież -  w pewnym sensie podsumowuje przedsmak dorosłego życia.
 

Za abiturientem wpierw są lata edukacji, niewolne od reform, czy zmian przeprowadzanych podczas cyklu nauczania. Bywa, że to czas styczności z  nauczycielami, którzy uczyć z różnych powodów nie powinni. W między czasie, przy kolejnych zmianach szkół, uczeń odnosi wrażenie, że z niektórych przedmiotów niewiele poszerza już swoje horyzonty, powtarzając/odświeżając zdobyte informacje. Nabiera za to wprawy w rozwiązywaniu sztywnych, bezrefleksyjnych testów. Na końcu wreszcie czeka go egzamin, gdzie już 30% zdobytych punktów zalicza. Próg ten z w pewnością i niektórych maturzystów zadziwia. To cwany zabieg statystyczny, który broni system edukacji oraz reformę. Gdy coś jednak nie idzie, to pojawia się powierzchowna analiza. Gdy to nie wystarcza, to są jeszcze kosmetyczne zmiany.

Przyjmuje się wreszcie, że zdawalność egzaminu, gdzie do zaliczenia niezbędne jest raptem 30% punktów, na poziomie osiemdziesięciu kilku procent jest ok. Że uczelnie wyższe bezpodstawnie zgłaszają uwagi do przygotowania merytorycznego studentów pierwszego roku, rekrutując ich mimo to możliwie wielu.

Wszystko to razem sprawia, że absolwenci szkół ponadgimnazjalnych otrzymują bezcenną praktyczną lekcję życia. Na własnej skórze poczuć mogą względność wyników statystycznych, mętlik, niestabilność, umowność zasad, niekompetencję oraz cwane praktyki zarządzania. Statystycznego.


















Łukasz Orzechowski

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...